

Już w najbliższą sobotę, 29 lutego na stadionie Vicarage Road o godzinie 18.30, dojdzie do spotkania 28. kolejki Premier League, w której zmierzą się ze sobą Watford z Liverpoolem.
Zarząd „Szerszeni”, na czele z Prezesem, Scottem Duxburym oraz Sir Eltonem Johnem, zatrudniał w tym sezonie na posadzie pierwszego szkoleniowca trzech menadżerów – Javiego Gracię, który rozpoczął sezon na trenerskiej ławce, Quique Sáncheza Floresa (poprowadził Watford w 12 spotkaniach) oraz obecnego – Nigela Pearsona. Dwaj pierwsi zdobyli z Watfordem jedynie 8 punktów i pozostawili klub na ostatnim miejscu w tabeli.
Dla przeciwwagi – obecny szkoleniowiec zdobył 16 punktów i jego zespół ma realne szanse na pozostanie w Premier League. Ścisk na dole tabeli w obecnych rozgrywkach ligi angielskiej jest niemiłosierny. Dość powiedzieć, że piętnasty w tabeli zespół ma przewagę nad strefą spadkową raptem czterech punktów. Ale, żeby się utrzymać trzeba poprawić wyniki. Klub z Hrabstwa Hertfordshire nie potrafi odnieść zwycięstwa już od pięciu spotkań w lidze i obecnie zajmuje miejsce w strefie spadkowej.
W sobotni wieczór ekipa Nigela Pearsona będzie miała okazję na poprawienie miejsca w tabeli kosztem rozpędzonego Liverpoolu. Na Vicarage Road zawitają właśnie „The Reds”, którzy w obecnych rozgrywkach Premier League stracili raptem dwa punkty. Jeżeli ekipa „Szerszeni” ma nadzieję na jakiekolwiek punkty z Liverpoolem powinna pokazać takie oblicze jak w pierwszych 30 minutach ostatniego spotkania z „Czerwonymi Diabłami”. Wtedy byli wyraźnie lepsi poprzez swoją energię i organizację gry.
Niestety, w niedzielne popołudnie nie mogli podtrzymać dłużej narzuconego tempa i udokumentować przewagi bramkami, w wyniku czego ponieśli klęskę 0:3. Niekwestionowanym „ojcem zwycięstwa” w tamtym meczu był Bruno Fernandes, nowy playmaker „Czerwonych Diabłów” –zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty.
To nie jest tak, że żadna z drużyn w Premier League „nie ma podjazdu” do Liverpoolu. O tym świadczyć może chociażby ostatni mecz „The Reds” – z West Hamem na Anfield. Liverpool musiał w tamtym spotkaniu gonić wynik od stanu 1:2 po okresie kiepskiej gry. Suma summarum udało Im się podnieść i ostatecznie wygrać z „Młotami” 3:2. Jedną z bramek zawalił polski bramkarz – Łukasz Fabiański. W innej sytuacji jego vis a vis Alisson instynktownie obronił strzał Jarroda Bowena (napastnika pozyskanego w zimowym okienku transferowym z Hull). Czy w sobotę będziemy świadkami pierwszej w sezonie porażki Liverpoolu w Premier League? Legalny polski bukmacher BETFAN daje zaledwie 15% szans na zwycięstwo gospodarzy.
Lubisz obstawiać pewniaki? Wykorzystaj kod promocyjny BETFAN i postaw na Liverpool już teraz!